O mnie
Z malej miejscowości gdzieś w Japonii. O codziennym życiu za granica, pracy w japońskiej firmie i zmaganiach z orientalna kuchnia.
Kontakt: nazwabloga(malpka)gmail.com
Warto czytać
Archiwum bloga
-
►
2015
(21)
- grudnia (2)
- listopada (1)
- sierpnia (1)
- lipca (1)
- czerwca (1)
- maja (3)
- kwietnia (3)
- marca (4)
- lutego (3)
- stycznia (2)
-
►
2014
(35)
- grudnia (2)
- listopada (6)
- października (7)
- września (6)
- sierpnia (1)
- lipca (4)
- maja (1)
- kwietnia (1)
- marca (3)
- lutego (3)
- stycznia (1)
-
▼
2013
(53)
- grudnia (1)
- listopada (2)
- października (3)
- września (4)
- sierpnia (4)
- lipca (8)
- czerwca (6)
- maja (6)
- kwietnia (8)
- marca (5)
- lutego (2)
- stycznia (4)
Hej! Ja mam parę pytań.. wybieram się w listopadzie na 3 miesiące do Japonii a mam lekkie problemy zdrowotne więc czuję że będę musiała w Japonii odwiedzić lekarza. I tu moje pytanie - jak wygląda sytuacja gdy ktoś nie jest tam ubezpieczony i czy można się jakoś ubezpieczyć chociaż na te 3 miesiące? Nie będę tam pracować, przyjeżdżam tylko na wolontariat, który ubezpieczenia mi nie zapewnia.
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu do zdrowia!
Hej, wiem, że można ubezpieczyć się w Polsce. Obawiam się jednak, że z takim ubezpieczeniem będziesz musiała pokryć kwotę w Japonii sama, a potem pieniądze zostaną zwrócone w Polsce po powrocie. Nigdy czegoś takiego nie robiłam, więc radzę zapytać się w ubezpieczalni.
UsuńJeśli nie znasz japońskiego, to będzie ci potrzebny ktoś, kto będzie tłumaczył.
Radzę zabrać odpowiednią ilość leków i jak tylko się da, trzymać z dala od lekarzy. :)
Potwierdzam to co napisala Szamanka. A jak donosza ludzie, ktorzy to przerabiali, to i tak potem firma ubezpieczajaca nie zwrocila im pieniedzy, bo zawsze jakis kruczek znalazla.
UsuńPrzygotuj sie tez na to, ze nie posiadajac tutejszego ubezpieczenia, nie bedziesz w stanie zaplacic za wizyte w szpitalu karta kredytowa, wiele klinik nie przyjmuje zadnych kart w ogole.
Trzy miesiace to nie wiecznosc, staraj sie nie isc do szpitala.
Trzymam kciuk za twa noge, bo to okropne !
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Nika
oj biedactwo! Zdrowia!
OdpowiedzUsuńPomodlę się za Ciebie hi
Mysle ze to zalezy od apteki. U nas niektore daja z ulotka i opakowaniem, a niektore bez.
OdpowiedzUsuńI nie doczytalam sie dlaczego ci ta noga ropieje. Co sie stalo?
Wywrocilam sie na rowerze. Przez tydzien bylo ok, a potem wdalo sie zakazenie i teraz mam zakazona noge..... Ktorej wyleczenie do normalnego koloru i rozmiaru potrwa 3 tygodnie....
UsuńJa chciałabym spytać o to, czy w Japonii funkcjonuje jakiś odpowiednik naszego lekarza rodzinnego? A jeśli tak, to czy tam cieszy się równie "wielkim" szacunkiem, jak u nas?:) Pytam, bo jestem studentką 5ego roku medycyny i widzę po swoich rówieśnikach, że oni boją się wylądowania po studiach w charakterze rodzinnego jak dżumy, a wiem, że na przykład we Francji jest zupełnie inaczej i obraz lekarza rodzinnego w społeczeństwie jest dużo lepszy. A przy okazji, czy spotkałaś kiedyś lekarza-cudzoziemca?:) Kiedyś szukałam jakichś informacji na ten temat i dowiedziałam się tylko, że jest to absolutnie nie do pomyślenia, by Japończyk zaufał dochtorowi-gaijinowi ;) i tak sobie myślę, że pewnie rzeczywiście tak jest. Ale ciekawi mnie, czy znalazł się ktoś na tyle odważny, by próbować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę powrotu do zdrowia! Twój blog jest jednym z moich ulubionych!:)
Ja odpowiem, bo akurat znam lekarzy cudzoziemcow, ktorzy w Japonii pracuja w szpitalach uniwersyteckich, pacjenci im jakos ufaja, ale fakt, ci gaijinscy doktorzy po tutejszemu kumaci. Czyli jest to jak najbardziej do pomyslenia.
UsuńMoj okulista to z pochodzenia Iranczyk, w Japonii od lat 70-tych, kolejka do niego jakby ryz za darmo rozdawal w gabinecie.
Ciekawy wpis. Odnośnie nogi radzę posiekać kapustę i przyłożyć ją na nogę. Nie jestem żadnym specem, ale znam gościa, któremu to uratowało nogę, bo lekarze go zbywali, a noga była już w ciemnych odcieniach fioletu...
OdpowiedzUsuńTeż znam sposób z kapustą a poza tym na trudno gojącą się ranę albo wręcz odleżynę jest inny sposób. Wystarczy zetrzeć marchewkę na tarce i dodać łyżkę mąki ziemniaczanej. Działa i nie trza się bać. Przetestowane na 2 osobach i psie w rodzinie ;)
OdpowiedzUsuńNatka