28 marca 2013
Bylam wczoraj w sprawach sluzbowych w Tokyo. Jak na zlosc pogoda nie dopisala, bylo tylko 9C, czyli tyle co zima, pochmurnie i padalo. Pierwszy raz mialam okazje wysciac na dworcu w Tokyo i wyjsc z budynku, a nie traktowac stacji jak punktu przesiadkowego. Dworzec w Tokyo to jeden z najwiekszych i najbardziej skomplikowanych dworcow w Japonii (chociaz dworzec w Osace niczym mu nie ujmuje moim zdaniem). Podziemia maja kilka kondygnacji, a sklepiki i dzikie tlumy ludzi sa wszedzie, bez znaczenia w ktora strone sie obrocimy lub gdzie pojdziemy.
Do niedawna ten dworzec byl jeszcze w remoncie. Jak dla mnie wygladal na calkowicie odnowiony i pieknie wykonczony, ale nie dam sobie reki uciac, bo bylam w biegu i ciezko mi bylo sie dokladnie przyjzec.

Tak wyglada odnowiony sufit w wyjsciu centralno-polnocnym.

 A tak cala reszta w srodku. Za bramkami po lewej stronie niekonczone sie tunele sklepow i restuaracji. Jak podziemne miasto.

Wyjscie centralno-polnocne z zewnatrz

Widok z 8 pietra sasiedniego budynku.

Takie sezonowe specjaly (sekacz o smaku sakury) sprzedaja na dworcu w Tokyo. Jeden rzadek jak na zdjeciu kosztuje 735 jenow. A ja, jako osoba ze slaboscio do wszystkiego co ma napisane "sezonowe", kupilam to bardzo drogie ciasto... Oby chociaz smak by adekwatny do ceny.

 Obecnie chyba najbardziej popularna (z powodu wszedobylskiej kampani reklamowej) pamiatka z Tokyo.

Tak wygladaja w srodku. Te byly o smaku karmelowym. Na wierzchu ciasto biszkoptowe, potem cienka warstwa karmelu i mus bananowy w srodku.

Ostatnio Dwakoty pisalam o pamiotkowych kitkatach z Narity. Ja tez cos upolowalam - kit katy o smaku cukru z trzciny cukrowej (troche podobne do brazowego cukru).

21 marca 2013
Wiosna prawie pelna para. A jak to wiosna, troche pada, troche slonca. Wisnie zaczynaja juz powoli kwitnac i oczywiscie w planach jest hanami, czyli podziwianie kwiatow wisni. A gdzie jest najlepsze miejsce na hanami? W Kyoto! Z tej okazji zamierzam takze odkurzyc moj aparat, co by moc zrobic jakies fajne zdjecia.

Podziwianie wisni podziwianiem wisni, a wczoraj byl dzien wolny od pracy z okazji wiosny. Plany byly rozne i wszystko w leb wzielo, bo tak sie rozpadalo, ze zostalismy zmuszeni z lubym przeniesc nasza randke pod zadaszenie, i tym sposobem wyladowalismy w 8-smio pietrowym salonie gier Round 1 w centrum Osaki. W salonie gier bylo jak zwylke, czyli przede wszystkim bardzo glosno. Nasz pierwotny plan zakladal zagranie w kregle i dlatego ustawilismy sie w kolejke do rejestracji na bilard. A tak naprawde po zobaczeniu, ze maja tez bilard to tak sie oboje na niego napalilismy, ze kregle mialy byc drugie w kolejnosci. Zrobilismy rezerwacje, dostalismy numer 6 w kolejce  (czyli niby tylko 3 numery przed nami) i postanowilismy zabic czas oczekiwania grajac w jakies gry. W koncu pani w recepcji powiedziala, ze to tylko 50 minut! Poltorej godziny pozniej wciaz nie byla jeszcze nasza kolej, a sprobowalismy juz wszystkich ciekawszych automatow, wliczajac legendarne taiko (bebny) - przegralam, motocykle - przegralam, strzelanie do zombiakow 3D z wibrujaca lawka, na ktorej sie siedzi - przegralam, rzucanie pilek w stworki pojawiajace sie na ekranie - przegralam, cymbergaj - 2x remis, 1x przegralam i pewnie jeszcze cos bylo o czym zapomnialam. W koncu, po 2 godzinach czekania na monitorze pojawil sie numer 6 oznaczajacy, ze jest dla nas wolny stol do bilarda. A my bylismy juz wtedy zmeczeni i glodni, nie wspominajac juz o tym, ze moj luby zasuwal az z Yokohamy by sie zdazyc sie ze mna spotkac, ze po godzinie grania zmylismy sie na bardzo pozny obiad. A co mialo byc na obiad znowu ja wybieralam (ale oczywiscie za akceptacja drugiej strony), wiec poszlismy zjesc shabu-shabu. Nie bylo to moze najlepsze shabu-shabu jakie mialam, ale bylko ok (moze by bylo lepsze, gdyby chcialo nam sie czekac 2 godziny w kolejce do innej knajpy, ktora dostala ocene 4,3 na 5). I moglam wziac tyle dokladek pomidorow ile chcialam (jakby ktos byl ciekawy - pomidory z shabu-shabu niewiele maja wspolnego, po prostu wzielismy all-you-can-eat i w menu byly pomidory koktajlowe).

Jest mi bardzo przykro, ze nie mam zadnych zdjec z wczorajszego dnia. Obiecuje sie poprawic przy nastepnej wizycie!
15 marca 2013
Wedlug prognozy pogody sprzed paru dni White Day mial szanse naprawde byc white, ale na szczescie sie to nie sprawdzilo. Za to bylo bardzo wietrznie w calej Japonii. U mnie wiatr wial z predkoscia 11 metrow na sekunde i myslalam, ze mnie zmiecie, ale w Tokyo wialo ponoc z predkoscia 25 m/s!
W Polsce pada snieg, a tutaj prawie tornado. ;)

Ale mialo byc o White Day. W sklepach wiekszosc czekoladek zostala juz wymiecionych z polek, ale i tak bylo znacznie lepiej niz w Walentynki, gdy w sklepach pozostaly same ochlapy.
A jak minal moj Bialy Dzien? W drodze do pracy kupilam paczke czkoladek do obdarowania nimi kolezanki z biura. Dostalismy tez ciastka od szefa grupy sprzedazy. W zeszly weekend dostalam tez prezent od mojego lubego (ze sklepu Ghibli, do ktorego wspolnie poszlismy w zeszly weekend). Do tego dwa prezenty slodyczowe w ramach rewanzu za prezenty na Walentynki. :) A na koniec dnia kolacja w indyjskiej knajpie z przyjacielem, wiec nie bylo tak zle. :)

W opakowaniu

Tu mozna napisac dedykacje

A w srodku pudla:

Tak sie prezentuje na polce

I z tylu

I z boku
 Do tego cukierasy

A tu tradycyjny prezent - slodkosci

 W srodku byly takie

13 marca 2013
Nadeszla wiosna! A z nia brudne, zapiaszczone cieple powietrze znad Chin. Jak paskudnie jest na polnocy kraju mozna znalezc na innych blogach. W Kansai nie jest tak fatalnie. Piatek, sobota i niedziela byly paskudne. Niby sloncem a drugiej strony jeziora nie bylo w ogole widac. Potem zawial zimny wiatr z polnocy i cale brudne powietrze wrocilo z powrotem do Chin.
Jak na ta cala sytuacje reaguja moi znajomi z pracy? Nienawidzac Chinczykow. Moj szef nazwal ich idiotami, po tym jak w telewizji pokazali Chinczykow puszczajacych sztuczne ognie z okazji Nowego Roku Chinskiego (ale to, ze Japonczycy do Chinczykow miloscia nie palaja nie jest zadna tajemnica). Nalezy dodac, ze juz wtedy bylo tam tak brudne powietrze, ze sie nie dalo oddychac bez wypluwania sobie pluc od kaszlu.
Oczywiscie w telewizji o niczym innym nie mowia od ostatnich 2-3 tygodni. Od wczoraj mowia jeszcze o rocznicy trzesienia ziemi i Fukushimie. Na mojej wsi nie dzialo sie nic nadzwyczajnego jesli chodzi o obchody. Tu i owdzie mozna bylo zoabczyc opuszczone do polowy flagi i na tym koniec.

Poza tym wraz ze zblizajaca sie premiera nowego filmu Dragon Ball, mozna zuwazyc zakrojona na szeroka skale kampanie reklamowa. Ponizej cos co przylapalam na szybie KFC.

Na plakacie jest napisane: (u gory) Mozesz stac sie silny! (na dole) Najmocniejszy/najsilniejszy set wraz ze smocza kula.

Poza tym zabieram sie za zamiane polskiego prawa jazdy na japonskie. Najwyzsza pora! Postepy w zalatwianiu sprawy niedlugo na blogu. :)
9 marca 2013
Musicie mi wybaczyc brak wpisow ostatnio. Bylam tydzien w Ameryce w podrozy sluzbowej i po powrocie w niedziele poznym wieczorem, pobudka o 6 nastepnego dnia do pracy. I tak odkad wrocilam to jestem bardzo zapracowana i zmeczona. Mam nadzieje, ze przyszly weekend bedzie troche luzniejszy.
Jak na razie, zamiast wpisu, troche zdjec (iphonowych, bo mi sie nie chcialo duzego aparatu tragac az za ocean).

Boston






California (San Jose i Los Angeles) 








Milego dnia!