24 maja 2013

Epopeja: Prawo jazdy. Część 2.

/
8 Komentarzy
Zacznę od dobrych wieści: zdałam!!!! W portfelu mam japońskie prawo jazdy! Czyli nie taki diabeł straszny jak go rysują. A było tak:


W środę znowu musiałam stawić się o 8:30 rano  do okienka numer 10 (okienko w sprawie obcokrajowców otwarte jest jedynie od 8:30 do 9:00 i od 13:00 do 13:30). Tym razem nie byłam sama, prawo jazdy próbował wymienić także pewien student z Malezji. Ja miałam już większą cześć papierologii za sobą, ale i tak po oddaniu brakującego dokumentu z urzędu miasta musiałam się udać do pokoju oczekiwań. Po około 15 minutach dostałam od pani M. kolejny arkusz, w którym musiałam napisać moje dane osobowe i poświadczyć, że nie mam żadnych chorób zagrażających prowadzeniu pojazdu (nagle utraty przytomności, itd.). Dostałam także kwit do zapłaty za rozpoczęcie procesu o zamianę prawa jazdy (około 2500 jenów) w okienku numer 11.


 Następnym krokiem był test z wiedzy o ruchu drogowym. Na test było 10 minut (chociaż pani M. zapomniała o mnie i zostawiła mnie samą na 15-20 min) i składał się z 10 pytań typu tak/nie. Pytania były w segregatorze, w koszulkach. Na każdej stronie znajdował się jeden duży obrazek i pytanie po japońsku i angielsku. Do tego osobna kartka z tabelką na odpowiedzi, w której miałam zaznaczyć ○ lub ×. Żeby zdać, trzeba było odpowiedzieć poprawnie na co najmniej 7 pytań. Wszystkich pytań nie pamiętam, ale niektóre brzmiały tak:
- Samochód może zaparkować nie zważając na znak  (obrazek z samochodem i znakiem zakazu postoju i parkowania)
- Nie trzeba wołać policji, gdy wypadek dotyczy tylko niewielkich obrażeń ludzi lub dóbr (i zdjęcie rowerzysty potrąconego przez samochód, rowerzysta pokazywał, że nic mu się nie stało).
- Samochód może korzystać z tej drogi jeśli kierowca będzie uważać na przechodniów (i zdjęcie ulicy ze znakiem tylko dla pieszych)
- Samochód A podczas skrętu w prawo musi uważać by nie zajechać drogi jadącemu z na przeciwka samochodowi B, który skręca w lewo lub jedzie prosto (obrazek z sytuacją na drodze).
- Samochód na obrazku może skręcić w prawo jeżeli będzie uważał i nie zajedzie nikomu drogi (obrazek z samochodem, próbującym skręcić w prawo, gdy znaki pokazują, że ma możliwość jechania jedynie prosto lub w lewo).
Reszty pytań nie pamiętam, ale były na podobnym poziomie. Test jest do rozwiązania w minutę, góra dwie.

Po teście musiałam czekać na wynik, który okazał się pozytywny. Następnie miałam zrobione badanie wzroku. Patrzyłam się przez wizjer maszyny, w której wyświetlały się kółka, i musiałam mówić, w którym miejscu okrąg jest przerwany (u góry, u dołu, po lewej czy po prawej stronie). Jest to standardowy test w Japonii na badanie siły wzroku. Następnie były kolory, musiałam powiedzieć czy światło jest niebieskie, czerwone czy pomarańczowe.

Po skończeniu badań musiałam zaczekać około 40 minut na studenta z Malezji, ponieważ mieliśmy przystąpić do egzaminu razem. Przed egzaminem pani M. szczegółowo wyjaśniła jak będzie wyglądał egzamin, pokazała nam trasę i omówiła każdy punkt na niej. 


Podkreśliła kilkakrotnie, że jest to egzamin adaptacji do japońskich dróg i stylu jazdy. Natychmiastowym oblaniem było: nie zatrzymanie się na 3 sekundy przed znakiem STOP, jazda pod prąd, wjechanie na krawężnik/zjechanie z jezdni podczas drogi w kształcie Z i S (punkty 6 i 9 na trasie). Poza tym trzeba się uważnie rozglądać i patrzeć za siebie przed każdym manewrem upewniając się, że nie nadjeżdża żaden rowerzysta; przed skrętem w lewo lub prawo ustawić się po danej stronie jezdni i dopiero potem skręcić, włączać kierunkowskaz 30 metrów przed skrzyżowaniem itd.. A że egzamin odbywa się na placu imitującym miasteczko, w którym samochody, rowery i piesi są niewidzialni, wszystkie te sytuacje trzeba sobie wyobrazić.
Jeśli ktoś nie zna tych reguł i będzie próbował zdać egzamin jeżdżąc po polsku, amerykańsku lub jakkolwiek inaczej, to jest bardzo dużo prawdopodobieństwo, że egzamin obleje (podobno zdawalność za pierwszym razem wynosi 25%). Najlepszym rozwiązaniem jest udanie się do szkoły jazdy na jedna czy dwie lekcje doszkalające (koszt jednej lekcji 50 minutowej to 5700 jenów). Ja byłam na 2, na egzaminie powiedziałam, że na 4 i mimo 3 drobnych pomyłek jakoś się udało.

Przed egzaminem kazano nam uiścić kolejną zapłatę, tym razem w wysokości około 1500 jenów za wynajęcie samochodu. Ponieważ zdawałam egzamin z jeszcze jedną osobą, najpierw on siedział z tyłu, a ja prowadziłam a potem zmiana. Po skończonym egzaminie egzaminator wyjaśnił nam nasze błędy i poprosił żebyśmy poczekali w holu głównym na wyniki. Punktacja wygląda w następujący sposób: na starcie mamy 100 punktów i za każde przewinienie odejmowane są kolejne. Jeżeli na koniec mamy ich wciąż ponad 70, to zdaliśmy. Przewinienia są jednak surowo oceniane.

Po egzaminie czekaliśmy jeszcze około 15 minut na wyniki. Po ich ogłoszeniu kazano zapłacić w okienku 11 za wydanie prawa jazdy kolejne 2500 jenów i wypełnić jeszcze jeden papier. Tak się złożyło, że akurat wybiła 12:00 i zaczęła się godzinna przerwa na obiad, więc kazano nam się stawić przed punktem robienia zdjęć dopiero o 13. Ośrodek egzaminacyjny stoi w szczerym polu, więc poza duszną stołówką z mało smacznym i drogim jedzeniem nie było za bardzo gdzie pójść. 

Do wyboru pole...


lub stołówka.


Po 13 pani M. zrobiła nam fotografie i kazała nam zarejestrować w maszynie na końcu korytarza dwa kody PIN, które będą połączone z prawem jazdy (coś tam dla policji). Dopiero po  kolejnej pół godzinie dostaliśmy nowiutkie, pachniutkie i świeżutkie prawa jazdy. Tak się cieszyłam, że nawet czekanie półtorej godziny na autobus do stacji nie było takie tragiczne.

Przykład jak wygląda dokument z ulotki o japońskim prawie jazdy.


Podsumowując koszty:
- nauka jazdy 2x 5 700 jenów
- podróż do Ośrodka Egzaminacyjnego w dwie strony 2x 2200 jenów (byłam 2 razy: 650 pociąg i 450 autobus)
- wszystkie opłaty za egzamin około 6500 jenów.
- zdjęcia do formularza na początku 650 jenów
- dwa dni bezpłatnego urlopu w pracy i wymówki szefa, że za mną tęsknił - bezcenne

Czas:
- 1.5 dnia
- 2x 50 minut jazdy

PS. Trochę nie na temat, ale odkryłam dzisiaj jak pisać polskie znaki na japońskiej klawiaturze bez prawego alta. Nareszcie!


8 komentarzy:

  1. GRATULACJE !!!!!!
    Cieszę się razem z Tobą :)
    jak zawsze ciekawa notatka.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje! Mi by się na pewno nie udało przejść za pierwszym razem części praktycznej ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratualcje!!! I strasznie zazdrosze mieszkania w prefekturze, gdzie obcy maja szanse na zdanie za pierwszym razem. U nas to sie nie zdarza, nikt bledow nie wyjasnia (bo czasem zadnych bledow sie nie popelnilo i egzaminator o tym dobrze wie), a na wyniki czeka sie upokarzajaco niemal az do ostatniej godziny pracy. Dlaczego? Dlaczego nie!
    Tak w zasadzie, to chyba w naszym centrum prawa jazdy to jedyne miejsce kiedy spotkalam sie z czystym, nierozwodnionym, jawnym rasizem w stosunku do obcokrajowcow. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Odnoszę wrażenie, że Kansai (a może tylko Shiga?) jest bardziej gaijin-friendly. W ciągu niecałych dwóch lat tylko raz spotkałam się z przejawem rasizmu (w moim banku, Kansai Urban, z góry powiedzieli mi, że nie mam po co aplikować o kartę kredytową, bo z zasady nie dają ich obcokrajowcom, jeśli nie są mężaci/żonaci z Japończykiem/Japonką).

      Usuń
  4. Gratualacje pani kierowniczko życzę przejezdnej drogi !

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje!
    Bardzo przyjemnie czyta się Twoje wpisy. Szczegółowy opis, wzbogacony zdjęciami, sprawia, że czuję się jakbym był z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  6. gratulacje! mam nadzieję, ze kiedyś tez dostąpie zaszczytu prowadzenia samochodu w Japonii, póki co kocham swój malutki wszędobylski rower ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję i też dzięki za zdj. Na prawdę urozmaicają wpisy:)

    OdpowiedzUsuń