27 lutego 2015

Maid Cafe. Aaaaaaaaakihabara!!!

/
12 Komentarzy
Zaległy post opublikowany w z drobnym poślizgiem.

Tymczasowo mieszkamy z Lubym u jego rodziców w Yokohamie. W celu załatwienia wizy amerykańskiej udaliśmy się do Tokyo, a że zostało nam pół dnia wolnego, Luby wypalił, że nigdy nie był w Akihabarze i chce tam pojechać.  Hop siup wsiedliśmy w pociąg jeden i drugi i po 40 minutach jazdy byliśmy na miejscu.

Luby najpierw był zafascynowany wielkim Yodobashi kamera, ale potem przeżył szok kulturowy we własnym kraju.


Tutaj chcę napisać kilka słów wyjaśnienia, że wielu japończyków, w tym Luby, uważa kulturę otaku i japońskich idolek za wstyd Japonii. Nie zrozumcie mnie źle, Luby czyta mangi i zdarza mu się okazjonalnie obejrzeć jakieś anime. Zna wszystkie postacie One Piece i uwielbia Attack on Titan. Ale to co sie dzieje w Akihabara przekracza granice dobrego smaku. Setki, jak nie tysiące sklepów wypełnione figurkami, plakatami, bryloczkami, mangami, limitowanymi edycjami DVD, które kosztują fortuny. I na których zawsze znajdą się chętni. Nie wspominając już o całym sektorze erotycznym, który oczywiście obejmuje stroje postaci z anime (mundurki szkolne/pokojówki/pikachu/wszystko inne).

Przechadzając się po głównej ulicy Akihabary mijaliśmy kolejną już dziewczynkę przebraną za pokojówkę, która zachęcała nas do odwiedzenia Maid Cafe. Gdy mineliśmy jeszcze jedna, udało mi sie namówić Lubego na zrobienie sobie przerwy na herbate w takim miejscu.



Maid Cafe było schowane na 7 piętrze na tyłach budyndku oddalonego od głównej ulicy pięciominutowym spacerem. Tego typu kawiarnie są droższe niż regularne kawiarnie. Za samo wejście pobierana jest już opłata, w naszym wypadku 500 jenów za obcokrajowca i 1000 jenów za japończyka. Za to ceny w środku były normalne - 500 jenów za ciepły lub zimny napój bezalkoholowy. Do tego w ofercie było kilka dań, jak na przykład オムライス (omuraisu - omlette rice), czyli ryż z ketchupem i prawdopodobnie kawałkami kurczaka przykryty pieżynka z jajka. W wersji super uroczej, oczywiście.

Za każdą zamówioną rzecz dostawało się punkty-serduszka. Za odpowiednią pule serduszek można było zrobić sobie zdjęcie z pokojówką-kelnerką (robienie zdjęć własnym aparatem w całej kawiarni było zabronione), a gdy serduszek ze wszyskich zamówień uzbierało się wystarczająco dużo, pokojówki dawały występ.... Występ niestety polegał na bardzo marnym układzie tanecznym, nie do rytmu i nie do końca opanowanym, do skocznej i piskliwej piosenki.


Po podaniu nam napoi, pokojówka rzuciła nam serduszkowe zaklęcie, by nam smakowało. I oczywiście, zwracała się do nas "jaśnie pani" i "jaśnie panie".

Po tej krótkiej (i dość drogiej) wizycie Luby był w takim szoku psychicznym, że musieliśmy iść do karaoke by zbalansować piskliwą kawaii popkulturę czymś co bardziej pasuje w nasze gusta. Dla mnie, kulturoznawcy, takie doświadczenie było niesamowite. Totalny nokaut wszystkich zmysłów. Jednak nie rozumiem co, poza ciekawością, może przyciągać gości do takiego lokalu. Pracujące tam dziewczynki z pewnością miały powyżej szesnastu lat, ale wygladały na dwanaście lub trzynaście, a zachowywały się na siedem. Och, Japonio, jaką pokrętą drogę przebyłaś od pięknych i powabnych gejsz do przesłodzonych pokojówek...

Czy chcielibyście doświadczyć takiego Maid Cafe, mimo dodatkowej opłaty? Cy uważacie, że ta cześć japońskiej kultury to powód do wstydu?




12 komentarzy:

  1. Mangę i anime jako dziecko uwielbiałam i od tego zaczęła się moja fascynacja Japonią.I uważam,że to cały jej urok,te przeciwieństwa.Z jednej ztrony-tak,jak piszesze--tradycje,kultura,a zdrugiej- cały ten kawaii zgiełk kosztujący fortunę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjazd do Japonii to moje marzenie od dziecka. Podejrzewam, że poszłabym do Maid Cafe chociażby aby tego doświadczyć. Żałuję tylko, że na to mnie stać ale na spotkanie z prawdziwą Gejszą już nie :(. Co do pytania czy to powód do wstydu? No cóż... popkultura zbiera swoje żniwa wszędzie. Japończycy mają swoje Maid'y a my rozerotyzowane nastolatki w gimnazjum - produkt MTV. Na szczęście to margines...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja ze swoją połówką planuję wycieczkę do Japonii w bliżej nieokreślonej przyszłości, ale otaku niespecjalnie mnie kręci. Bardziej chciałabym uderzyć w tradycyjną Japonię, chciałabym wybrać się do Maiko Makover Stuido oraz spotkać się z Maiko (udało nam się znaleźć biuro turystyczne, które ma możliwość rezerwowania ozashiki). I choćbym miała na to latami odkładać, to tak właśnie zrobię! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę namiary na to biuro turystyczne, może moje marzenie się spełni :)

      Usuń
    2. Maiko makeover jest latwe do zorganizowania w Kyoto. Gorzej z maiko i sprawa pewnie kosztowna. :)

      Usuń
    3. Biuro nazywa się Inside Japan Tours i stacjonuje w UK.
      Tutaj link: https://www.insidejapantours.com/experience-japan/i-gs1-7/private-audience-with-a-maiko/
      Niestety nie ma podanej ceny, ale można wysłać e-mail z zapytaniem :)

      Usuń
  4. Niektóre miasta warto zwiedzić ze względu na piękne budowle. Z pewnością chciałabym jechać do stolicy i Gasaki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieszkam tu juz 2 lata i absolutnei mnie takie miejsca nie kreca... ale ja jestem w ogole nie-mangowa, zero anime. chyab zadnej na oczy nie widzialam... Ogoolnie czuje sie ignorantka w tym kraju i zyje, zachowuje sie troszke ni epo japonsku, co nie znaczy ze w nie mowie w tym jezyku. Staram sie zyc po swojemu, a miejsca w ktorych dziewczeta zachowuja sie na lat ponizej 20 omijam ogromnym lukiem. Uwazam tak jak Twoj Luby...wstyd dla Japonii... i nikt mi tego absolutnie nie wytlumaczy

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przestałam oglądać anime jakiś czas temu (bo zainteresowały mnie azjatyckie dramy) i choć chciałabym jeszcze do nich wrócić, bo na liście "do obejrzenia" mam jeszcze wiele klasyków to, szczerze mówiąc, nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi ;) Mang przeczytałam dosłownie 2, w tym jedną trochę "po łebkach", i jestem w trakcie trzeciej. Natomiast podchodzę do tego z dystansem. Przeraża mnie trochę podejście koleżanki w moim wieku, która wciąż podnieca się Japonią, jakby była nastolatką.....Tak jakby się trochę zatrzymała w rozwoju 10 lat temu :P I również omijam szerokim łukiem, dosłownie i w przenośni, wszelkie takie "otaku" rzeczy typu konwenty, imprezy cosplay, itp

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój też twierdzi, że większego obciachu nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieki za slowa poparcia! Ciesza mnie wasze sensowne opinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń