10 października 2014

Obiad w restauracji [wpadka]

/
5 Komentarzy
Czy zdazylo wam sie kiedys narzekac na obsluge w restauracji? W Polsce zapewne tak, ale w Japonii!? Przeciez ten kraj slynie z chodzenia wokol klienta na paluszkach, kelnerzy przymuja zamowienia klekajac, a w czasie posilku dostaje sie zimne lub cieple reczniki, przynajmniej dwa razy. A jednak... ale zaczynajac od poczatku.

W sobote po pracy Lubego wybralismy sie na kolacje. Znudzeni japonska kuchnia zachcielismy czegos europejskiego. Wybor padl na rybno-francuska restauracje na 7 pietrze jednego z centrow handlowych w centrum Osaki. Miejsce zapowiadalo sie bardzo milo, zwlaszcza, ze mozna bylo zjesc na tarasie z widokiem na nocna panorame Umedy (Umeda to nazwa na centrum Osaki).

Moglismy sobie wybrac stolik, dostalismy takze narzutki na kolana, bo troche wialo (zwiewalo menu ze stolika) i wode do picia. Po krotkiej naradzie zamowilismy salatke do podzialu (Luby lubi salatki prawie tak bardzo jak ja), spaghetti peperoncino (Luby) i rybe dnia ugrilowana z warzywami (ja). Do tego dwie cieple herbaty z cytryna. Kazde z dan glownych powinno kosztowac okolo 1.600 jenow, wedlug menu.

Salatke dostalismy od razu, nie powalala, ale byla w porzadku. Herbaty rowniez, z tym, ze bez cytryny, o ktore musielismy sie upomniec. Potem wjechalo spaghetti, ktore Luby, z racji ze byl super glodny, wszamal wsysajac wszystko z talerza jak leci. A ja czekam, i czekam i czekam i czekam. 10 minut pozniej, lekko podirytowani i zmarznieci upominamy sie o nasza rybe i po 5 minutach dostajemy informacje, ze.... jeszcze 10 minut. Czy oni poszli ta rybe zlapac czy jak!? (koncem koncow chyba tak, bo przy kuchni stalo dosc spore akwarium z plywajacymi rybami). Po 40 minutach od wejscia do restauracji dostalam moja ugrilowana rybe. Byla pyszna, z czego Luby zjadl jej polowe, w ogole sie nie przejmujac, ze to byla moja ryba (widac wciaz musial byc głodny). Danie zjedliśmy i trochę źli na oblusge, ze nie dostalsmy potraw w tym samym czasie udalismy sie do kasy (w restauracjach w Japonii placi sie przy wyjsciu, a rachunku czasami nawet nie podaje sie do stolika, tylko od razu jest w kasie). Placimy, a na rachunku suma za grilowana rybe byla dwukrotnie wyzsza niz w menu! Mnie krew zalala i najchetniej bym zarzadala obnizenia kwoty do wartosci posilku w karcie menu. Pani obslugujaca kase zaczela przepraszac, klaniac sie i tlumaczyc, ze cena posilku zalezy od ryby, jaka do tego dania uzyja. Luby tez sie wlaczyl i wygarnal kobiecie po japonsku, czyli z taktem i uprzejmoscia, co o tym mysli. Na koncu dodal, ze po raz pierwszy narzekal na obsluge w restauracji.

I jak, czy przesadzamy, czujac sie zawiedzeni obsluga czy jednak takie potkniecia to norma? Restauracja nie byla super droga, ale nie byla tez tania. A 3.000 jenow za danie w restauracji to juz calkiem sporo, a przy takiej cenie wymaga sie nienagannej obslugi w Japonii.

Jak wy byscie sie zachowali w takiej sytuacji?


5 komentarzy:

  1. Oj ja też byłabym zła i zaczęła walczyć o swoje skoro cena jak byk widniała w menu. Chociaż z drugiej strony kojarzy mi się to z cenami za 100g małym druczkiem np. w popularnych kurortach żeby tylko przyciągnąć klienta super okazją, a tak naprawdę na końcu okazuje sie, ze do zapłacenia za smażoną rybkę mamy 100zl (przykładowo).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli cena zalezna jest od wagi, to w takcie jest przed smażeniem pokazać i zważyć rybę dla klienta. Takie mam wyobrażenie o dobrej obsłudze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego uważasz, że cena zależy od wagi? Raczej od gatunku - ja to tak zrozumiałem. A pomysł z warzeniem składników pozostawię bez komentarza.

      Usuń
  3. Obsługa oczywiście nie odpowiada za pracę kucharzy, natomiast zaniedbanie polegające na nie wyjaśnieniu właściwej ceny dania przy składaniu zamówienia oczywiście jest niedopuszczalna. Nie wyobrażam sobie, żeby porządna restauracja w takiej sytuacji oczekiwała od gościa zapłacenia wyższej ceny. Dla lokalu dużo większą stratą finansową jest niezadowolony gość.

    OdpowiedzUsuń
  4. No za prawie 90 zł za jedno danie to i w Polsce wymaga się nienagannej obsługi. Przynajmniej w tych restauracjach "z tradycjami", bo niestety czasami kompletni ignoranci zakładają sobie lokale i wyobrażają sobie, że wystarczy podać jedzenie, aby klient był zadowolony :>

    OdpowiedzUsuń