O mnie
Z malej miejscowości gdzieś w Japonii. O codziennym życiu za granica, pracy w japońskiej firmie i zmaganiach z orientalna kuchnia.
Kontakt: nazwabloga(malpka)gmail.com
Warto czytać
Archiwum bloga
-
►
2015
(21)
- grudnia (2)
- listopada (1)
- sierpnia (1)
- lipca (1)
- czerwca (1)
- maja (3)
- kwietnia (3)
- marca (4)
- lutego (3)
- stycznia (2)
-
►
2014
(35)
- grudnia (2)
- listopada (6)
- października (7)
- września (6)
- sierpnia (1)
- lipca (4)
- maja (1)
- kwietnia (1)
- marca (3)
- lutego (3)
- stycznia (1)
-
▼
2013
(53)
- grudnia (1)
- listopada (2)
- października (3)
- września (4)
- sierpnia (4)
- lipca (8)
- czerwca (6)
- maja (6)
- kwietnia (8)
- marca (5)
- lutego (2)
- stycznia (4)
Moja jedyna rada co do czekania: przeczesanie duty-free (nawet jesli nie planujesz zakupow), dlugie posiedzenie w lotniskowych restauracjach i kawiarniach i zabranie dobrej ksiazki...No i to dobry moment, zeby sie odswiezyc w lazience, na spokojnie...Mozna tez skorzystac z lotniskowego wi-fi...Przynajmniej ja zawsze tak spedzam oczekiwianie na przesiadke :)
OdpowiedzUsuńO jeny, lotnisko w Istambule jest okropne :( Miałam tam postój lecąc z Japonii do Wiednia i raczej radzę nie odwiedzać w ogóle ubikacji dla kobiet. Tam jest po prostu jedna wielka masakra.
OdpowiedzUsuńNajlepiej obkupić się przy jakimś stoisku w tureckie smakołyki i wybrać się z laptopem do jakiejś kawiarni :)
Zwiedzać?
OdpowiedzUsuńŚliczne! :D Jakbym mieszkała w Japonii, byłabym taaaaaaka gruba. Dziwi mnie relatywnie niski wskaźnik otyłości wśród Japończyków, kiedy mają oni tyle pyszności do jedzenia, ciekawych słodyczy. Amerykańce spasieni, a według informacji od znajomych (sama w USA nie byłam i się nie wybieram), to nawet czekoladę dobrą ciężko kupić, a chipsy to tylko w podstawowych smakach.
OdpowiedzUsuńUrocze, ale chyba bym tego nie zjadla :) Jesli chodzi o slodycze, Japonia chyba zawsze mnie bedzie zaskakiwac :) Pamietam miny moich bliskich jak dalam im do sprobowania slono-slodko-kwasne cukierki, nikt nie dotrwał do konca :)
OdpowiedzUsuńJak mam dostep do internetu na lotnisku to wtedy jakos leci (ogladam filmy, seriale, gram w wyrazy), ale gorzej jak neta nie ma... wtedy chodze w ta i z powrotem, przeczesuje duty-free, czytam i jakos leci. Nietety, czas na lotnisku niesamowicie sie dluzy (zwlaszcza kiedy do domu juz tak blisko!)
dla mnie to: wyjść i pozwiedzać miasto, czytać, komputer (filmy, seriale, internet), poznać ludzi i pogadać ;) - kolejność przypadkowa
OdpowiedzUsuńOch, myślę, że dla mnie byłby to rarytas - uwielbiam wszystkie te składniki. Od jakiegoś czasu czytuję z uśmiechem Twojego bloga i dziś postanowiłam zostawić po raz pierwszy znak i nie ostatni zapewne.
OdpowiedzUsuńRad lotniskowych już raczej nie potrzebujesz, patrząc na datę. Mam nadzieję, że się nie nudziłaś. Trzymaj się i szerokiego nieba w powrocie do Japonii! : D