14 października 2012

O czym by tu...

/
1 Komentarzy
Tak ostatnio myślę i myślę o czym by tu napisać i jakoś sama nie wiem. Dużo się dzieje, ale siły brak.
W zeszłym tygodniu byłam na mini festiwalu salsy w Kyoto. Wszystko odbywało się na zewnątrz, w patio centrum handlowego (no, czegoś a la centrum handlowego). Były pokazy i tańce i mini lekcja, i ogólnie świetnie się bawiłam.


 Salsa w Kyoto była w sobotę, a niedziele był mój debiut jako tancerki yosakoi. Pojechaliśmy z drużyną do Kyoto (tak, znowu Kyoto ;)) na zawody i chociaż nie przeszliśmy do finału, to i tak wszyscy bawili się świetnie. Swoją drogą później oglądaliśmy finał i poziom był naprawdę bardzo wysoki.

 Tyle mniej więcej było widać podczas finału. ;)

I po tych dwóch dniach pełnych wrażeń, w poniedziałek (święto sportu) padałam i w sumie nic nie robiłam poza spaniem i jedzeniem. A, oddałam do pralni koc do kotatsu, bo napisane było, żeby w pralce nie prać.
 Dlatego oddałam go do kurininngu - z ang. cleaning - i cała ta przyjemność kosztowała mnie prawie tyle co ten koc, ale że jest miękki i różowy to odżałowałam to 2,500 jenów. Pani w pralni powiedziała mi, że do końca listopada będzie, co mnie dość zmartwiło, bo to moja pierwsza jesień w Japonii i nie wiem dokładnie od kiedy jest potrzeba używania kotatsu, ale listopada to już brzmi bardzo chłodno. Jaka była moja radość jak w czwartek dostałam telefon, że koc już jest do odbioru. Koc pod kotatsu uprałam już w coin laundry (nie mamy tego w Polsce, więc nie wiem jak to dobrze nazwać). A to dlatego, że do mojej 5-ciokilowej pralki się on nie zmieści. To już tylko 1000 jenów za pranie i suszenie i trwa tylko 70 minut.
Zdjęcie w prawdzie sprzed roku, ale całość wygląda tak:


Ten weekend też nie obył się bez wrażeń. Sobotę spędziłam w pracy, ale za to dzisiaj (niedziela) dałam swój pierwszy występ gry na instrumencie koto. Było strasznie i się pomyliłam i w ogóle, ale traumy chyba mieć nie będę. Zdecydowanie wolę tańczyć przed ludźmi niż grać.

W pracy też ostatnio jakoś lepiej. Szykuje się wyjazd służbowy do USA. Auć.



1 komentarz:

  1. USA, fajnie, szkoda tylko, że służbowo, bo raczej nie będziesz mieć czasu na zwiedzanie.

    OdpowiedzUsuń