12 kwietnia 2012

Smuty

/
4 Komentarzy
Chcialam napisac o tej wycieczce do Gifu, ale ostatnio w ogole nie mam nastroju. Same smuty tylko. Smutne swieta, smutny tydzien.

Powyzalalam sie, to moge wrocic do troche radosniejszych tematow. Wisnie wreszcie zakwitly. W tym roku kwitna wyjatkowo pozno, bo bardzo dlugo utrzymywala sie kiepska pogoda - jak nie bylo zimno to lalo i wialo. Ale chyba mozna uznac, ze nadeszla wiosna, ktora mozemy sie cieszyc az do pory deszczowej, czyli do czerwca.

Zbliza sie tez wielkimi krokami Golden Week - czyli tydzien wolnego na przelomie kwietnia i maja. Niestety w tym roku wypada tak, ze tydzien wolnego jest przedzielony 2 dniami roboczymi.
I jak to w GW, wszyscy wyjezdzaja na upragnione wakacje, wiec ceny ida dwukrotnie w gore....
Tak sie zlozylo, ze ja tez wyjezdzam na ten okres i to bardzo daleko, bo az na wyspe Kyushu. Jedziemy wynajetym samochodem na 3 dni aby obejrzec slynne nocne stoiska z jedzeniem, zjesc w polecanym sklepie spaghetti i obejrzec wyspy. Tak, glownym celem tej podrozy jest jedzenie i nie jest to nic niezwyklego w Japonii. Nas to moze bawic, ale Japonczycy nie maja oporu aby przejechac pol kraju tylko po to by zjesc slynny ramen lub gyoze. Kazdy region tutaj slynie z jakiegos specjalu kulinarnego, wiec takie podroze sa jak najbardziej uzasadnione. Tak dla przykladu, jedna ze specjalnosci mojego regionu jest sabazushi, czyli sushi z makreli (osobiscie nie przepadam).

Z pozotalych planow na GW to takze zakup sukienki na wesele. Sprawa jest latwiejsza niz w Polsce, bo sklepow z takimi sukienkami jest od groma. W jednym miejscu mozna sie ubrac od stop do glow - od sukienki przez dodatki, bolerka, buty po torobeki itd. Inna sprawa to oczywiscie pieniadze. Tu juz nie jest tak rozowo, ale nie da sie na to nic poradzic.

Ogolnie ceny w Japonii nie sa az tak tragiczne. Oczywiscie jak przelozymy na polska walute, to bedzie drogo, ale proporcjonalnie do pensji to nie jest tak zle. Ciuchy i ksiazki kosztuja mniej wiecej tyle samo co w Polsce, elektronika jest nawet chyba troche tansza. Drogie bardzo sa owoce (jedno jablko ok 5zl, malutki koszyczek truskawek w sezonie to ok 10 zl! - i tak, to dziwne, ale w Shiga wlasnie teraz jest sezon na truskawki i bedzie trwal do okolo konca maja :O), oplaty za mieszkanie, gaz, prad itd. I oczywiscie pociagi (benzyna chyba wciaz tansza niz w Polsce)  - rzejazd z mojego miasta do Kyoto po zakupie najtanszego biletu w sklepie znizkowym to koszt ok 35 zl w jedna strone.

I tym optymistycznym akcentem - do przeczytania!

PS. Kompletnie nie wiem kto to czyta, ale ostatnio jakos liczba odwiedzajacych sie zwiekszyla. Nawet mam gosci z USA ;)


4 komentarze:

  1. > PS. Kompletnie nie wiem kto to czyta, ale ostatnio jakos liczba odwiedzajacych sie zwiekszyla. Nawet mam gosci z USA ;)

    Mnie się wydaje, że to jakieś roboty, sprawdź w statystykach z jakich linków są te wejścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Ja czytam :) Od niedawna .
    Przypadkowo znalazłam, spodobalo się, jak piszesz (nie ukrywam zainteresowana egzotycznym - dla mnie - życiem codziennym).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cześć :) fajnie, że podlinkowałaś do mnie - w ten sposób trafiłam do Ciebie :) Możesz zdradzić więcej szczegółów na temat ślubu? Planujesz go w Japonii? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety to nie moj slub tylko brata i nie w Japonii, a w Polsce :D

    OdpowiedzUsuń