Strony

21 maja 2012

Wystawa Tutanhemona

Wybralismy sie do Osaki na wystawe Tutanhemona. Pojechalismy samochodem, naiwni i niewiedzacy co nasz czeka.... A po dojechaniu najpierw czekal na nas brak miejsca parkinkowego w promieniu chyba 5 kilometrow. Dodatkowo, knajpa, do ktorej mielismy isc na obiad okazala sie dawno juz zlikwidowana. Nic jeszcze niepodejrzewajac udalismy sie w strone Tenno-ji (okolo 15 minut jazdy samochodem od miejsca wystawy) na obiad.





I w centrum handlowym znalazlam to (!!):

 Polski Boleslawiec! :D


Wciaz zadowoleni wrocilismy z powrotem, znalezlismy miejsce parkingowe bez wiekszych problemow i udalismy sie na wystawe, a tam: SZOK! - obecny czas oczekiwania na wejscie: godzina 20:20!
Koncem koncow na wystawe nie poszlismy, ale na szczescie przedluzyli ja do polowy lipca, wiec podejmiemy jeszcze jedna probe.  (Pojechalismy do koreanskiej dzielincy, gdzie bylo brudno, smierdzialo koreanskim zarciem i srednio mi sie ogolnie podoblalo.)




Tak przy okazji, to system kupowania biletow wyglada nastepujaco: nawet jak masz wczesniej kupiony bilet (np. przez internet) to i tak musisz sie ustawic po bilet z godzina wstepu (takie zapisy by nie czekac w kolejce). Jak przyjedziesz, powiedzmy o 8 rano, to dostaniesz taki bilet z wejsciem na godzine np. 12 i mozesz do 12 sobie gdzies isc, na przyklad do Oceanarium obok.
Swietny patent, ale w Polsce to byl sie nie sprawdzil, bo my przeciez kochamy stac w kolejkach. ;))

A to mam na pocieszenie z Oceanarium! Czerwona osmiornica - symbol Osaki!

8 maja 2012

Seria kulinarna - Hakata toorimon

Jedna z rzeczy, ktora przywiozlam z Kyushu jest Hakata toorimon, tamtejszy specjal z Hakaty.


Jest to rodzaj ciastka z nadzieniem, ale ciezko mi jest opisac jego smak. Z zewnatrz mamy cieniutka warstwe ciasta a la biszkopotowe, a w srodku nadzienie o smaku mlecznym zrobionego z masla i bialej fasoli azuki (chcialabym tutaj zaznaczyc, ze fasola azuki, nie wazne czy w wersji bialej, czerwonej czy zielonej, nie ma absolutnie smaku fasoli, ktory jest znany nam, Polakom). Jak dla mnie ciastko-rewelacja!



Produkt: Hakata toorimon
Miejsce: dom handlowy w Hakacie (Fukuoka, Kyushu)
Cena: 480 jenow za 5 sztuk

7 maja 2012

Seria kulinarna - yuzu senbei

Senbei to takie ryzowe krakersy, za ktorymi nie do konca przepadam. Maja wiele smakow - glonow nori, sezamu, czarnej fasoli, krewetek, o smaku sosu sojowego, osmiornicy lub zwykle ryzowe.
Czasami senbei wystepuja w wersji na slodko, ale czesciej mozna spotkac je o smaku rybnym - dla mnie to cos niejadalnego, ale Japonczycy za tym przepadaja. Senbei mozna jesc na cieplo lub na zimno. Dodac nalezy, ze zawsze sa okragle, cienkie i plaskie.

Dzisiejsze omiyage (prezent z podrozy) z Shikoku wyczekiwalam juz od wczoraj, wiec jak zobaczylam rano na biurku pudelko z napisem senbei, to troche sie rozczarowalam. O tyle dobrze, ze nie byly o smaku rybnym, tylko mojego ukochanego yuzu (yuzu to przepyszny owoc z gatunku cytrusow, ktorego, nie wiem dlaczego, jeszcze nikt nie sprowadzil do Polski), wiec troche mi to poprawilo humor.


Jakaz byla moja radosc, jak po otwarciu opakowania, yuzu senbei okazaly sie nie byc prawdziwymi senbei'ami, tylko zwyklymi ciasteczkami o smaku yuzu. Byly przepyszne!

Tak wygladaly ^ ^ ^ ^


Produkt: Yuzu senbei z Tosy
Miejsce: gdzies prefekturze Koichi (Shikoku)
Cena: nieznana (omiyage)

6 maja 2012

Seria kulinarna - masło migdałowe

Tym wpisem chciałabym zacząć serię kulinarną na szamance. Nie będzie tutaj jednak o typowym japońskim jedzeniu, nie będę także wrzucała przepisów. Chciałabym zrobić serię kulinarną na temat tego, co mi wybitnie posmakowało podczas mojego pobytu w Japonii, a nie do końca zawsze jest typowo japońskim daniem.
Z racji tego, że nie czytają mnie już tylko znajomi, mam nadzieję, że wszystkim wam się spodobają nowe notki.
Zapraszam do komentowania!




To masło migdałowe kupiłam podczas postoju na Service Area przy autostradzie gdzieś w prefekturze Okayama. Było dość drogie, bo kosztowało prawie 700 jenów za nieduży słoik, ale zostałam przekonana degustacją i nie mogłam się oprzeć.
Masło smaruje się na kromce chleba (po posmarowaniu widać drobno posiekane migdały), a następnie zapieka piekarniku. Chlebek z masłem robi się przyjemnie chrupkie i co najważniejsze - nie jest za słodkie. Podejrzewam natomiast, że jest niesamowicie kaloryczne. ;)

Produkt: masło orzechowe
Miejsce zakupu: Service Area w prefekturze Okayama
Cena: niecałe 700 jenów

Hakata ramen

Jak to jest, że człowiek jedzie pół Japonii by zjeść sławny, miejscowy ramen, a ten nie dość, że okazuje się niezbyt smaczny, to taki sam rodzaj, tylko sprzedawana w Kyoto bije go na głowę?

U góry Hakata ramen kupiony w Hakacie, a na dole Hakata ramen kupiony w Kyoto. Ten drugi to najpyszniejszy ramen jaki jadłam do tej pory!

1 maja 2012

Zloty Tydzien

Od soboty mamy Zloty Tydzien (Golden Week, w skrocie GW), czyli teoretycznie tydzien wolnego, a praktycznie niektore firmy maja 1 i 2 maja prace, i niestety moja firma do nich nalezy. Dzisiaj nikt w pracy nie wzial wolnego (a liczylam chociaz na jedno udawane chorobowe...) i wszyscy na cale 2 dni dzielnie stawili sie w pracy.
Na szczescie od czwarky do niedzieli znowu wolne. Oczywiscie podczas GW wszyscy tlumnie wyjezdzaja na wakacje, wiec autostrady stoja w korkach, hotele oferuja pokoju po 200% ceny i wszedzie sa dzikie tlumy ludzi (poza oczywiscie miejscami, ktore nie slyna z zadnej atrakcji turystycznej).
Od czwartku rowniez planuje zaliczyc sie do grupy ludzi stojacych w korku na autostradzie, albowiem wybieramy sie z kolezankami z pracy i ich znajomymi na odlegla wyspe Kyushu (lub, jak kto woli po polsku, Kiusiu).

Plam podrozy mamy taki: wynajmujemy wielki samochod w czwartek rano i jedziemy caly dzien do Hakaty by obejrzec slawne nocne uliczne stoiska z jedzeniem (tak zwane yatai). Nastepnego dnia idziemy do jakiejs slawnej restuaracji wloskiej na paste, potem jedziemy do Okayamy i na  jakas wyspe ze sztuka wspolczesna (bedzie Yayoi Kusama, wiec juz sie strasznie podekscytowalam). Mamy tez w wolnej chwili jechac do galeri handlowej, przez ktora plynie rzeka.
Pierwotne plany zakladaly najpierw podroz do wodospadow, ale nie dosc, ze sa troche daleko, to w zeszlym roku czekalo sie na wejscie ponoc 6 godzin, wiec odpada. Potem miala byc jakas wyspa, ale statki sa tylko 2 razy dziennie i bilety byly juz dawno wyprzedane.

Jak nie uda nam sie wejsc do tego slawnego sklepu, to juz w ogole przekichane, zwazywszy na to, ze jest on glownym celem naszej wyprawy. ;)

Usciski dla wszystkich i zycze udanej majowki tudziez Zlotego Tygodnia!