Wczoraj po pracy mialam pierwsze jazdy. Lekcje mialam o 19:10, wiec po pracy smigusiem do szkoly jazdy. Tam zaplacilam, dostalam numerek i taki kikut z mangesami z napisem "w trakcie cwiczen", ktory przyczepia sie na dach samochodu:
Lekcja trwala 50 minut i polegala na jezdzeniu po placu, ktory symulowal ulice. Byly tam swiatla, ulice glowne, podporzadkowane, szerokie, waskie. Nawet tory byly (bo w Japonii przed przejazdem kolejowym trzeba sie zatrzymac, otworzyc okno i nasluchiwac czy pociag nie jedzie. Szkoda tylko, ze nigdy nie widzialam jeszcze nikogo robiacego to w praktyce, a przez tory przejezdzam codziennie dwukrotnie). Nauka jazdy poszla nadzwyczaj dobrze i widze swoje szanse na zdanie egzaminu za pierwszym podejsciem. Tanio nie jest, bo 5,700 jenow za lekcje (okolo 180 zl). Jednak jak policze ile bedzie kosztowal mnie jednorazowy wypad na egzamin, to wyjdzie mi, wliczajac w to dojazd i to co potraca mi z pensji za zwolnienie sie z pracy, 3 lub 4 razy wiecej.
Nastepnym krokiem bedzie pojechanie do centrum egzaminacyjnego w Moriyama i zlozenie podania o zamiane prawa jazdy wraz ze wszystkimi wymaganymi dokumentami. Problemem jest plota, ktora uslyszalam juz od kilku Polakow, ze wymagaja zaswiadczenie o jezdzie bezwypadkowej z Polski. Ja takie zaswiadczenie mam (tzn. o braku punktow karnych), ale wydane ono bylo w styczniu 2012. Nie mowiac juz o tym, ze jest po Polsku i nie bardzo chce mi sie latac za tlumaczeniem tego. Na stronie nie wspiminaja nic o zadnych dodatkowych dokumentach, wiec moze uda mi sie wyklocic lub w najgorszym wypadku doniesc papier w dniu egzaminu.
Jak na razie musze zabrac ze soba: paszport, polskie prawo jazdy, tlumaczenie prawa jazdy, miedzynarodowe prawo jazdy, karte obcokrajowca, certyfikat rejestracji miejsca zamieszkania (nie wiem na jakiego grzyba im to, moj adres jest wpisany w karcie obcojkrajowca), zdjecia, podanie o zmianie prawa jazdy i chyba tyle, uff! Co i jak poszlo dam znac po wtorku!
A teraz przyjemniejsza czesc wpisu, czyli powyciagalam zdjecia z iPhona.
Fanta o smaku brzoskwiniowym i fanta w retro butelce o smaku winogron. Z zasady nie kupuje bo bardzo slodkie.
Migdalowe miekkie kulki. Spoko byly.
Pocky w wersji misia z Kumamoto o smaku mlecznego kakao. Srednie, drugi raz nie kupie.
Takie dwie torebki byly w srodku.
Ciasteczka Oreo w wersji miekkiej z nadzieniem o smaku zielonej herbaty z mlekiem. Nie kupilam, ale jak beda jeszcze to przywioze w sierpinu do Polski.
Ostatnio nosze sie z zamiarem zrobienia jakiegos wiekszego wpisu lub serii o japonskim pieczywie. A jest o czym pisac! Jako przedsmak - bulka z nadzieniem ze slodkiej fasoli o trzech smakach: slodkiego ziemniaka, zielonej herbaty i sakury.
I na koniec pudding z mango do picia. Bardziej przypomina galaretke, ale przynajmniej smaczne. I ma tylko 50 kalorii (tak, pije takie rzeczy by potem moc zjesc wyzej pokazana bule bez wyrzutow sumienia!)
Maja jeszcze smaki bananowe i brzoskwiniowe, ale sa albo mdle albo za slodkie.
I to na razie na tyle. Mam nadzieje, ze w weekend uda mi sie wrzucic fotki z Hikone. Mam je na duzym aparacie, a wpisy w tygodniu robie bedac w pracy, wiec nie da sie tego pogodzic.
Pozdrawiam i zycze milego weekendu. Tutaj bedzie zimno i deszczowe, wiec niech chociaz u was duzo slonca!
PS. Co do wiecej zdjec z kimonami. Nie mam zdjec z samego konkursu. Mam pare z garderoby, ale w wiekszosci sa nie ostre, bo stuletnie nauczycielki, ktore nam pomagaly nie dokonca znaly sie na robieniu zdjec smartfonem.
Co wiążę się z okazaniem polskiego prawa jazdy, skoro i tak trzeba zdać japoński egzamin?
OdpowiedzUsuńCzy wiąże się to z ominięciem jakiś procedur?
(Niestety nie doczytałem się, a bardzo mnie to interesuje.)
Rafal, jak sie nie okaze polskiego prawa jazdy, to sie zaczyna japonski process od zera, tak jak Japonczycy. Egzamin, ktory my zdajemy jest uproszczony i procedura zdawania jest inna. Jest chyba 10 pytan na pisemnym, wszystkie smiesznie proste (w przeciwienstwie do pirerdyliona pytan, wszystkie trudne, na pisemnym dla Japonczykow). Egzamin z jazdy tez jest inny. Ten dla cudzoziemcow jest znacznie prostszy, bo nie sprawdzaja czy umiesz jezdzic, ale to jak adaptujesz sie do japonskich wymogow drogowych.
UsuńTechnicznie, to co robia Polacy (i np. Amerykanie i wiele innych nacji) to troche bardziej skomplikowana wymiana obcego prawa jazdy na japonskie.
Szamanko, zycze ci zdania za pierwszym podejsciem. U nas w prefekturze to sie nie zdarza, ze zwyklych rasistowskich powodow.
I bylabym ostrozna z okazywaniem miedzynarodowego prawka, jak tylko pokazalam moje, to pan w 運転免許 センタzaraz w krzyk, ze polskie nie jest uznawane, ze lamie prawo jezdzac na nim. Bylo mu glupio jak sie przyjrzal i zobaczyl, ze to amerykanskie.
Nastepnym razem w ogole miedzynarodowego nie pokazalam i nikt sie o nie nie pytal.
I jesli teraz wymagaja tego zaswiadczenia o jezdzie bezwypadkowej, to naprawde niefajnie.
Ale z tego co sie orientuje, samemu mozna pewne dokumenty tlumaczyc, a potem tlumaczenie podstemplowac u notariusza, hehehe. Ja tak robilam wiele razy i nikt sie nie czepial, a ze tesciowa to notariusz, wiec mialam latwo.
Dziękuję Ci bardzo za wzbogacenie mojej wiedzy. Mam nadzieję, że przed 2014 nic się nie zmieni.
UsuńSzamanko, również życzę Ci zdania za pierwszym podejściem.
Dokładnie jak napisała dwakoty.
UsuńJak dokładnie wszystko wyglądało napisze już po fakcie. Apdejt po wtorku. :)
Dwakoty, może za pierwszym razem nie miałaś na sobie spódnicy, bo to ponoć gwarancja zdania. ;)
W Kansai ludzie ogólnie wydają się bardziej wyluzowani, więc może się uda. :D
Ja niedawno zrobiłam prawko, więc jestem na bieżąco z tym co mówią na kursach i u nas teoretycznie też masz przy nieoznaczonym przejeździe zatrzymać się, otworzyć okno i nasłuchiwać pociągu ;)
OdpowiedzUsuńNo no, to ja jezdzilam po polskich drogach przez 6 lat nie majac o tym pojecia. A widzialas, zeby ktokolwiek sie do tego stosowal? :D
UsuńCiesze sie bardzo, ze trafilam na Twojego bloga. Bylam dwukrotnie w Japoni, kocham Tokyo i bardzo tesknie za tym dziwnym lecz jak wspanialym miastem..... I to ich przezabawne jedzeni w kolorowych kartonikach i saszetkach.....
OdpowiedzUsuń