Przedwczoraj Dwakoty pisala na swoim blogu o kolekcji historycznych Hello Kitty. I ja musze sie przyznac, ze tez cos kolekcjonuje - dziwne smaki Kit Katow. Dlatego jakakolwiek podroz bez przystanku na poszukiwanie lokalnego smaku KK nie wchodzi w ogole w gre.
A o co biega w tym wszystkim? A no o to, ze w Japonii kazdy region ma swoj lokalne, oryginalne smaki, ktore sa czesto powiazane z jakims specjalem z danego regionu, np. w prefekturze Nagano, ktora slynie z uprawy jablek, kupimy Kit Kat o smaku jablkowym.
Zeby nie bylo zbyt prosto, smaki te co jakis czas sie zmieniaja, wiec tak naprawde mamy tutaj "never ending story".
Oprocz smakow lokalnych, mamy jeszcze rozne serie limitowane - np. teraz z okazji Halloween mozna kupic KK o smaku puddingu dyniowego (jeszcze nie probowalam, ale zakupilam). Natomiast latem byla wersja o smaku lodow waniliowych (znowu, kupilam, ale jeszcze nie jadlam). Jest takze seria: オトナの甘さ czyli slodkosci dla doroslych. Po wiosennych malinach mamy teraz nowy smak: biala czekolada z kawalkami ciasteczek czekoladowych. Oczywiscie wiekszosc z tych smakow mozna zamowic na stronie internetowej KK, ale co to za frajda?
Oprocz smakow lokalnych, mamy jeszcze rozne serie limitowane - np. teraz z okazji Halloween mozna kupic KK o smaku puddingu dyniowego (jeszcze nie probowalam, ale zakupilam). Natomiast latem byla wersja o smaku lodow waniliowych (znowu, kupilam, ale jeszcze nie jadlam). Jest takze seria: オトナの甘さ czyli slodkosci dla doroslych. Po wiosennych malinach mamy teraz nowy smak: biala czekolada z kawalkami ciasteczek czekoladowych. Oczywiscie wiekszosc z tych smakow mozna zamowic na stronie internetowej KK, ale co to za frajda?
Niestety(!) nie mam zdjec wszystkich KK, ktore jadlam. Nie wiem jakim cudem, ale brakuje mi zdjec pudelek o smaku zlotych cytrusow i puddingu z Kobe, oraz tych smakow, ktorymi zostalam poczestowana w Polsce (o smaku sosu sojowego).
W dodatku moje zdjecia sa bardzo slabej jakosci, dlatego tez zamiast wlasnych (te do zobaczenia na FB), zamieszczam zdjecia z oficjalnej strony KK. Niektorych obrazkow nie bylo, wiec uzupelnilam zdjeciami z mojego archiwum (to te slabej jakosci i brzydko zrobione ;)). W zeszlym roku pstrykalam je komorka z bardzo slabym aparatem, wiec musicie mi wybaczyc.
Specjal z Kyoto, czyli smak zielonej herbaty.
Kolejny smak do znalezienia w Kyoto, prazona zielona herbata. Ostatnio pojawil sie kolejny rodzaj - Yatsuhashi, czyli o smaku slodyczy slynnych w tym regionie.
Smak zlotych cytrusow do nabycia tylko na poludniu Japonii. Kupilam podczas podrozy sluzbowej na Shikoku.
Smak chinskiego puddingu migdalowego (annin dofu). Kupiony w chinskiej dzielincy w Yokohamie.
Smak sernika z polewa truskawkowa. Kupiony w tym samym sklepie co wyzej, w Yokohamie.
Z racji, ze juz jestesmy przy sernikach. Smak sernika z polewa jagodowa.
A w takim fikusnym pudelku kupilam je na lotnisku w Nagoyi .
To juz nie okolice Tokyo, ale Hokuriku. Dostalam je w prezencie. Smak: tosty ze slodka fasola azuki.
Te kitkaty sa w prawdzie z Shizuoki, ale kupilam je w okolicach Nagoyi. Smak wasssaaabiii!
Kupione razem z KK o smaku wasabi. Smak pasty miso. Jeden z najslabszych jakie jadlam.
I jest wreszcie KK jablkowy. Bylam bardzo pozytynie zaskoczona. Kupilam je gdzies na parkingu przy autostradzie w Nagano.
Smak z samego poludnia Japonii, czyli slodki ziemniak. Przywiozlam z wycieczki na Kyusiu.
Ten smak byl wyprodukowany na potrzeby kampani by wspomoc region Tohoku po trzesieniu ziemi i tsunami w marcu zeszlego roku. I chociaz jest to KK lokalny (o smaku slodyczy o nazwie zunda), to mozna go bylo kupic w kazdym sklepie na terenie calego kraju, a jakis procent od sprzedazy (chyba 10%) byl przeznaczany na pomoc w odbudowie rejnow dotknietych katastrofa.
I tu niestety konczy sie moja kolekcja smakow regionalnych. Ale, ale, zostaly nam jeszcze serie limitowane!
Z serii slodkosci dla doroslych. Biala czekolada z czekoladowymi ciasteczkami.
Z tej samej serii co powyzej, smak malinowy. Jest jeszcze smak gorzka czekolada i matcha, ale juz pominmy te malo oryginalne wersje. ;)
Letnie szalenstwo z tego roku, czyli lody waniliowe. Wciaz nierozpakowane leza odlogiem w lodowce...
I opisane na poczatku notki KK o smaku dyniowym, czyli wersja na Halloween.
Ale, to jeszcze nie koniec!
Cookie and Cream
Truskawki i orzechy laskowe
Smak pomaranczowy z okazji otwarcia Tokyo Sky Tree
I zwykle KK w pudelku w ksztalcie shinkansenow. Kitkatowe szalenstwo!
Na zakonczenie cos o cenach tych kitkatow.
Duze pudelko (12 malych batonikow) kosztuje okolo 800 jenow.
Mniejsza wersja (na ogol niedostepna), w ktorej jest 5 sztuk to 500 jenow.
Najmniejsze pudelka (slodkosc dla doroslych) kosztuja juz tylko okolo 130 jenow.
Gratis zdjęcie z bloga przyjaciół - otrzymane w prezencie kitkaty bez pudełek.
Gratis zdjęcie z bloga przyjaciół - otrzymane w prezencie kitkaty bez pudełek.
Ale zazdroszczę.. :) Tyle smaków, a tak mało czasu ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dobre... Po za kolekcją KK zazdroszczę jeszcze Japonii.
OdpowiedzUsuńDlaczego w Pl tego nie ma T^T
OdpowiedzUsuńistnieje jakaś możliwość zamówienia kitkatów do Polski?
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia. Moze przez rakuten (japonski sklep internetowy) sie da?
UsuńJa kupuję na ebayu :) Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że Japończycy nie handlują nimi tam z dobrego serca (chociaż może niektórzy się też cieszą, że dają możliwość poznać innym fajność Japonii, więc nie chodzi tylko o kasę), więc ceny generalnie wyższe niż w Japonii. Można za to (trochę przepłacając) spróbować za jednym zamachem wielu smaków, bo niektórzy sprzedają zestawy pojedynczych małych batoników w wielu smakach... Ostatnio kupiłam 13 smaków za 25$, przesyłka do Polski wliczona w cenę. Przyszły w tydzień, nie żałuję, chociaż batoniki na jeden kęs dosłownie :)
Usuńostatnio nabrałam na nie ochoty oglądając film u azjatyckiego cukru :)
OdpowiedzUsuńKocham próbować japońskie kit katy :) Pierwszy raz miałam okazję kilka lat temu, kiedy dostałam w prezencie Kit Kata o smaku... octu cytrynowego :) Zjadalny był, chociaż nie przypadł do gustu, bo nie przepadam za połączeniem cytrusów z czekoladą (octu za bardzo tam nie czułam)
OdpowiedzUsuńNa herbatę hojicha napalam się od jakiegoś czasu, koniecznie muszę spróbować, bo kocham wszystko co herbaciane. No i jeszcze chcę sakurę i sakura matchę :)
Bardzo fajnego masz bloga! Chyba pierwszy raz czytam bloga obcokrajowca, który nie pracuje w Japonii jako nauczyciel angielskiego ;)