Strony

11 lipca 2011

Kolejki

Japonczycy uwielbiaja stac w kolejkach (no, moze nie tak jak Polacy!), ktore sa zauwazalne niemalze wszedzie. Roznica w porownaniu z Polska polega jednak na tym, ze nikt sie nie wpycha ani nie krzyczy, tylko wszyscy stoja grzecznie jak Pan Bog przykazal. Jednak o ile kolejki np. wsiadajacych do pociagu to normalna sprawa, ale kolejka do restuaracji czy kawiarni?

Pomysl na notke wpadl mi do glowy wczoraj, jak porobowalismy w niedziele wieczorem znalezc miejsce, gdzie da sie cos zjesc bez czekania 40 min na miejsce. Pierwsza nieudana probe zaliczylismy w restauracji brazylijskiej, ktora okazala sie byc z tajemniczych powodow zamknieta. Szczesliwie ja i Garrity mielismy rowery, wiec wraz z dwojka naszych gosci z miasta obok (moj TN i OGX z komitetu w Shiga. tj. Peter i Sakko) zaladowalismy sie w iscie japonski sposob (jedno pedaluje, a drugie siedzi na bagazniku) i ruszylismy do odleglegej o 15 minut jazdy knajpki specjalizujacej sie w okonomiyaki. Tutaj chce zaznaczyc, ze jazda w 2 osoby na rowerze jest w Japonii nielegalna i mozna nawet dostac mandat (ale oczywiscie i tak wszyscy tak robia i na ogol konczy sie na pouczeniu; musze sie przyznac, ze juz mi sie raz dostalo jak nas policja zajechala od tylu i przez megafon wykrzyczala "Prosze zsiazc z roweru! Prosze zsiasc z roweru!).




Wrocmy jednak do restaruacji i okonomiyaki. Okonomiyaki to rodzaj placka-omletu, ktory smazy sie samemu na stole ze specjalnie przygotowanym blatem (kelner przynosi jedynie surowy placek, smazy sie i doprawia samemu wedle uznania). Taki placek moze sie skladac z czego dusza zapragnie: makaronu, jajek, ziemniakow, cebuli, owocow morza, warzyw, szynki itd. Do tego na wierzch keczap i/lub majonez (srsly!? fuj!). Otoz, restuaracja o nazwie おかあちゃん Okaachan - Mamusia, okazala sie miec kolejke na 40 minut czekania. Glodni i niezrazeni niepowodzeniami postanowilismy udac sie do kolejnej, oddalonej o 10 minut jazdy rowerem, resutaracji. Miala to byc wloska restauracja rodzinna (jap. family restaurant) o nazwie Saizerya. Tym razem udalo nam sie zakonczyc podroz sukcesem - czekalismy tylko okolo 10 minut!

Na koniec chce jeszcze wspomniec o dwoch kulinarnych wynalazkach. Pierwszy to drinking bar (nie wiem, moze w Polsce tez juz jest cos takiego) - placisz 200 lub 300 jenow i pijesz co chcesz i ile chcesz (oczywiscie z wylaczeniem alkoholi). Drugim jest potrawa zwana doria, ktora Japonczycy blednie uwazaja za potrawe wloska. Danie pochodzi z Yokohamy, ale zostalo wymyslone przez wloskiego kucharza. W sklad podstawowej wersji wchodza: ryz, mielone mieso, ser zolty i ponoc jakis magiczny bialy sos, ktorego skladu nie znam. Potrawa wyglada tak:

Powyzsza doria jest wersja podstwowa, czyli meat doria, jednak oczywiscie istnieje wiele innych rodzaji, jak z owocami morza, warzywami itd.

2 komentarze:

  1. no proszę...pojechała do Japonii i już łamie prawo :] No pięknie ;) I tak bardziej narzekającej osoby na kolejki niż Roger nie spotkasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak... Taka Himeka łamie prawo w Japonii, a potem się dziwimy, że Polacy za granicą są źle odbierani XDDD

    OdpowiedzUsuń