1. Przejechać się sławnym Cable Car (ZROBIONE)
Cable cars to te wagoniki, które często widać na obrazkach czy zdjęciach z San Francisco. Jeżdżą tylko w 3 kierunkach i na dość krótkich trasach, za to jaka frajda, gdy jadą z górki! (nie spodziewajcie się, że pojadą szybko) Taka przyjemność jest jednak dość wysoko wyceniona (jak wszystko inne w tym mieście), za jednorazowy bilet trzeba zapłacić aż 6 dolarów! Jeżeli planujecie kilka podróży tego samego dnia, warto pomyśleć o bilecie dziennym za 13 dolarów.
2. Zwiedzić Alcatraz (ZROBIONE)
Do Alcatraz możemy dostać się jedynie statkiem po wykupieniu rejsu na wyspę. Płynąć wpław nie polecam, bo hipotermia gwarantowana, nawet w środku lata. Alcatraz było najbardziej rygorystycznym i strzeżonym więzieniem w USA i właśnie zimne prądy morskie i plotki o rzekomych rekinach-ludojadach skutecznie odstrasząły więźniów przed ucieczką. Oczywiście próby były i warto o nich posłuchać podczas około godzinnego programu z audiobookiem. Dodatkowo codziennie organizowane są dodatkowe programy z przewodnikiem, więc polecam zabrać ciepły sweter i skarpety, kanapki, wodę i zostać na wyspie trochę dłużej.
Bilety należy rezerwować najlepiej z minimum tygodniowym wyprzedzeniem. Nie zapominajmy także o ciepłym ubraniu! Ile kosztuje taka dwugodzinna przyjemność? Drobne 30 dolarów!
3. Przespacerować się Golden Gate Bridge
Tym razem niestety nie było mi dane przejść na drugą stronę sławnego mostu. Widziałam go jedynie z daleka, podczas wycieczki na Alcatraz. Udając się w stronę mostu warto wypożyczyć rowery w Fisherman's Wharf i popedałować wzdłuż morza, dalej przez most i zobaczyć kawałek parku po drugiej stronie.
4. Obejrzeć lwy morskie w Pier 39 (ZROBIONE)
Pier 39 (który znajduję się w Fisherman's Wharf) przypomina nasze nadmorskie miejscowości. Jest tam wszystko i nic. Znajdziecie tam m.in. restauracje, sklep z rzeczami dla leworękich, sklep ze skarpetkami, sklep z magicznymi sztuczkami, karuzelę, mini dom strachów i, czego u nas już nie ma, oczywiście lwy morskie. Lwy morskie, (ang. sea lions, prawidłowa polska nazwa to uchatka), to fokopodobne stworzenia, które przypłynęły do Pier 39 w styczniu 1990 roku i tak im się spodobało, że zostały. Są głośne, lubią wygrzewać się na słońcu i kłócić się spychając siebie nawzajem z podestów, na których śpią. I co najważniejsze, można je oglądać za darmo! Kilka ciekawostek: lwy morskie róźnią się od fok tym, że mają widoczne zzewnątrz uszy, a także potrafią używać przednich i tylnich płetw jak nóg; prawdopodobnie przeniosły się z drugiej strony półwyspu, gdzie były niepokojone przez wysokie fale i rekiny.
5. Odwiedzić market w San Francisco Bay (ZROBIONE)
Dawny port San Francisco został przebudowany i jest teraz domem dla przeróżnych sklepów i knajpek. Warto spróbować tam pysznej czekolady i orzeźwiających lodów. Z portu można także połynąć do na przykład Golden Gate Bridge. Uwaga na wszędobylskie i olbrzymie mewy!
6. Zwiedzić California Academy of Sciences
Sławne i olbrzymie muzeum z prawie wszystkim, o czym możesz sobie wymarzyć. Zamierzaliśmy tam pójść, ale szczerze mówiąc, wygórowana cena odstrasza, jeśli nie możesz przeznaczyć na to muzeum prawie całego dnia. Bilety dla dorosłych to 35 dolarów.
7. Zrobić zakupy w chińskiej dzielnicy (ZROBIONE)
Chińska dzielnica, w odróżnieniu od japońskiej, jest duża, głośna i tłoczna. Na parterze znajduje się ciąg sklepów, salonów usługowych i knajpek, a na piętrach malutkie mieszkania z bielizna powywieszaną w oknach (nie żartuje, widziałam damskie majtki więcej niż raz!). Ludzi tyle, że prawie trzeba się przepychać łokciami, ale za to produkty dużo tansze. Przykład? W normalnym supermarkecie za niecałe pół kilo czereśni zapłacimy około 5 dolarów. W chińskiej dzielnicy pięciokrotnie mniej!
8. Przejść się Lombard Street, ponoć najbardziej poskręcaną ulicą na świecie (ZROBIONE)
San Francisco to prawie same wzgórza i chodzenie po nim na piechotę przypomina mordęgę. Ale jest jedna taka ulica, która na pewnym odcinku jest tak stroma, że ulica po niej musi iść zygzakiem. Dzięki temu i wspaniałym kwiatowym rabatkom, miejsce to jest odwiedzane każdego dnia przez tłumy turystów. Niekótrzy się wspinają po biegnących wzdłuż schodach, inni schodza w dół lub ją fotografują od dołu/góry. Ci najodważniejsi natomiast próbują pokonać jej ostre zakręty samochodem. Szczerze mówiąc uliczka robi wyrażenie i urzeka swoim pięknem, ale tego typu zakręty na każdym kroku znajdziemy w Japonii. Pozostaje także współczuć ludziom, którzy mieszkają w willach przy tej ulicy.
I to wszystko, co warto według mnie zobaczyć w tym drogim, brudnym, ale urzekającym mieście. Dajcie znać jeżeli byliście w San Francisco i czy wam się podobało czy nie. Czy chcielibyście tam pojechać?