Lot był całkiem przyjemny. Samolot Warszawa-Frankfurt bez problemu nadrobił swoje półgodzinne opóźnienie w czasie lotu, więc spokojnie zdążyłam na lot do Nagoyi. Drugi samolot był bardzo duży i prawie dwupiętrowy – na dole były toalety. Pół samolotu było puste co dawało możliwość niektórym pasażerom spanie na 2, 3 lub 4 fotelach, na co ja również się załapałam. Na temat jedzenia nie mam zbyt wiele do powiedzenia, gdyż nie pozostał mi wybór - dostałam ostrogonow z gotowanym groszkiem, marchewką i ryżem na sypko.
Moja podróż nie kończyła się w Nagoyi, po przejściu odprawy paszportowej czekałam mnie jeszcze prawie 3-godzinna podróż z wieloma przesiadkami (lotnisko-Nagoya-Gifu-Ogaki-Maibara-Nagahama) aż do Nagahamy. Tam na stacje wyjechała po mnie Hiromi, koleżanka z pracy.
Z pracy miałyśmy jechać od razu załatwiać najpierw kartę obcokrajowca a potem inne niezbędne rzeczy, ale w między czasie inny pracownik firmy zabrał służbowy samochód (z moją walizką w środku) i pojechał załatwiać jakieś tam sprawy. W związku z powyższym odwróciłyśmy kolejność załatwiania spraw, najpierw sklep z urządzeniami elektrycznymi, a potem dokumenty i cała reszta, która jest do zrobienia w innym mieście.
Pojechałyśmy samochodem Hiromi do K’s i od razu kupiłam wszystko co jest mi potrzebne teraz: lodówkę, pralkę, prostownicę do włosów, palnik i modem. Przy tym ostatnim pojawił się pierwszy problem, do założenia Internetu musisz mieć koniecznie numer telefonu. Jako, że takiego chwilowo jeszcze nie posiadam, Internet musi niestety zaczekać. Całą resztę panowie przyjdą i zainstalują w niedziele rano.
Kolejnym przystankiem był sklep z pieczątkami. W Japonii zamiast podpisu wszystko załatwia się stawiając swoją osobistą pieczątkę, więc mi także jest taka potrzebna, chociażby do otworzenia konta w banku. Będę miała jeszcze drugą, służbową.
W między czasie zwolnił się samochód firmowy, więc wróciłyśmy jak najszybciej do firmy i po zapakowaniu moich rzeczy (10 pudeł i materac) pojechałyśmy do miasta obok, Hikone, gdzie będę mieszkać. W urzędzie miasta prawie w ostatniej chwili udało mi się zarejestrować, ale na kartę obcokrajowca muszę poczekać 2 tygodnie. W zamian dostałam papier poświadczający, że na taką kartę czekam.
Następnym przystankiem był moje mieszkanie. Mieści się ono na 9 piętrze w bloku zaraz przy głównej drodze w samym centrum miasta. Jest to pokój z kuchnią (oddzielna drzwiami suwanymi na całą szerokość pokoju) oraz łazienką, toaletą i przedpokojem - w sumie 29m2. Problemem jak na razie jest tylko niezbyt przyjemny zapach z łazienki i toalety. Myślałam, że to z powodu nieużywania woda śmierdzi, ale niestety zapach się utrzymuje. Ktoś ma jakiś pomysł?
Po wniesieniu rzeczy do mieszkania i krótkiej pogawędce z panem od gazu pojechałyśmy do Nitoru, sklepu z artykułami do mieszkania. Stamtąd priorytetem była ciepła kołdra i gruby koc, ale oczywiście na tym się nie skończyło. Spełniło się moje marzenie – kupiłam kotatsu (stolik, który od spodu na grzejnik, a między blatem a grzejnikiem pled, pod który wchodzisz i się grzejesz. Rewelacja! Zamówiłam także łóżko, które przyjedzenie niestety dopiero w niedziele za tydzień (na razie śpię na cienkim materacu, który mam z poprzedniej wizyty, nie jest zimno, ale jest twardo). Na koniec zostało pled i dywan pod kotatsu (w sklepie, gdzie kupiłam kotatsu te ładne były już wyprzedane) i komóra. Z telefonem niestety okazał się problem – do podpisania umowy potrzebna jest karta obcokrajowca (mój papier, który otrzymałam w zamian się nie nadaje, bo nie ma w nim wpisanego adresu, ale jutro pójdę do urzędu by mi wymienili) i konto w banku, a konta mieć nie mogę, bo nie mam pieczątki jeszcze.
Tak więc końcem końców siedzę w pokoju be telefonu i Internetu i myślę, że to cud, ze mi się udało wynająć mieszkanie! Jest już prawie 7 rana (zaczęłam pisać o 5) i oczywiście nie mogę spać, więc piszę. Po śniadaniu pojadę kupić rower i poszukać jakiegoś wi-fi. Powinni mieć w Starbucksie, ale nie wiem jak tam samej trafić. Z nikim ze znajomych się jeszcze nie widziałam, bo nawet nie mam się jak z nimi skontaktować.
> Problemem jak na razie jest tylko niezbyt przyjemny zapach z łazienki i toalety. Myślałam, że to z powodu nieużywania woda śmierdzi, ale niestety zapach się utrzymuje. Ktoś ma jakiś pomysł?
OdpowiedzUsuńMoże odpływy trzeba przepchać i zalać kretem?