23 kwietnia 2012
W odpowiedz na specjaolna prosbe czytelniczki - zdjecie parkingu rowerego w Hikone


Co miesiac rozgrywa sie bitwa o miejsca w sektorze I-1 (い-1). Nie jest latwo je dostac, jak juz komus uda sie takie zdobyc, to na ogol wykupuje najdluzszy abonament z mozliwych (3 miesiace). Ja sie zadowole miejscem w I-2. Przezornie kupilam miejsce na 2 miesiace. :)
19 kwietnia 2012
Przezylam wizyte u japonskiego lekarza! Musze przyznac, ze jestem milo zaskoczona tutejsza sluzba zdrowia. Ale w sumie po doswiadczeniach z polskimi szpitalami to trudno nie byc. ;)
Ale zacznijmy od poczatku. Z powodu astmy jestem zmuszona do brania codziennie lekow, ktore oczywiscie zabralam z Polski w duzych ilosciach, ale juz mi sie powoli koncza. W takiej sytuacji postanawilam sie wybrac do japonskiego lekarza po nowy zapas. Szybko okazalo sie, ze jesli chodzi o lekarza od astmy, to do wyboru mam tylko jeden z dwoch wielkich szpitali, albowiem na mojej wsi poza szpitalami to zaden lekarz od drog oddechowych nie przyjmuje (czytaj nie w  prywatnych klinikach). Tym sposobem dzisiaj skoro swit wybralam sie do szpitala w Hikone.

Jako pacjentka pierwszorazowa nie moglam zrobic rezerwacji tylko musialam osobiscie stawic sie w recepcji. Cala struktura szpitala wydawala mi sie z poczatku bardzo skomplikowana, ale szybko okazalo sie jak sprawnie cala ta machina szpitalna dziala.
Recepcja glownaotwarta jest od godziny 8 i zanim udaje mi sie podejsc do lady to juz moj zdezorientowany wzrok wylapuje pani z obslugi (w uroczym mundurku w kratke) i dokladnie wyjasnila co mam najpierw wypelnic. 8:16 podchodze do recepcji (kolejki brak) i w 5 minut dostaje karte szpitalna (wszystko jest skomputeryzowane, wiec karta przypomina karte do bankomatu) i wraz z nia caly zestaw papierow gdzie mam isc, ze jestem pierwszorazowa pacjentka itd. - wszystko w ladnej, przezroczystej koszulce. Pani w recepcji wyjasnia mi co dalej - mam isc na pierwsze pietro do recepcji nr. 3, ktora wlasnie specjalizuje sie w organach oddechowych. Ta recepcja otwiera sie o 8:30. Ide na pierwsze pietro, siadam i czekam. Punkt 8:30 rozbrzmiewa muzyczka i drzwi przy recepcji sie otwieraja, wychodza z nich panie w mundurkach w kratke i zaczynaja przyjomowac pacjentow. Wraz z wzrostem ilosci pacejntow wzrasta ilosc pan na recepcji, wiec kolejki znowu brak. Dostaje do wypelnienia ankiete i termometr do zmierzenia temperatury. Po wypelnieniu wszystkiego mam poczekac na pielegniarke, wiec czekam. Po 10 minutach przychodzi pielegniarka i rozmawia krotko ze mna na temat lekow zabranych z Polski (pokazuje co biore obecnie) i prosi mnie bym chwile poczekala. Po kolejnych paru minutach (jest akurat 9 i lekarz wlasnie zaczal przyjmowac) pielegniarka wrecza mi moje papiery, mapke szpitala i tlumaczy gdzie mam isc, bo lekarz zalecil przeswietlenie pluc i spirometrie. Na obydwa badania dostaje plastikowe karteczki, ktore mam wreczyc na poszczegolnych recepcjach.
Ide najpierw na spirometrie. Czekam minute w kolejce do recepcji obslugujacej badania ogolne. Na spirometrie dostaje numerek nr. 40 i wchodze po okolo minucie od przyjscia. Raz ciach, dmucham - wdycham i po sprawie. Ide na przeswietlenie.  Sytuacja sie powtarza, mimo, ze jest wiecej osob w kolejce. Sa na szczescie 3 sale, wiec wchodze po minucie. Dawno nie bylam na przeswietleniu w Polsce i nie do konca pamietam, czy u nas robi sie je nago czy w cienki ubraniu. W Japonii kazali mi sie rozebrac do jednej cienkiej warstwy ubrania (podkoszulki), bez bielizny. Raz, dwa, trzy i po rentgenie.
Wracam do mojej recepcji od drog oddechowych i tam prosza bym poczekala pod gabinetem, az mnie zawolaja. Czekam okolo 5 minut (oczekuja 3 osoby) i juz mnie wolaja. U lekarza tez wszystko bardzo szybko. Wychodze po 5 minutach z recepta i papierami, ktore mam zwrocic przy wyjsciu.
Sluzba zdrowia w Japonii nie jest bezplatna, pacjent pokrywa 30% kosztow, wiec nastepnym przystankiem byla okienko, ktore wydaje rachunek. Dostawszy rachunek udaje sie do okienka obok, w ktorym sie placi. Na ogol w tym okienku otrzymuje sie takze leki, jednak w moim przypadku moglam je kupic w dowolnej aptece.
Caly koszt wizyty w szpitalu - okolo 370 zl, czyli ja musialam zaplacic ponad 100 zl z wlasnej kieszeni. Leki na miesiac - niestety drugie tyle.

Nastepna wizyte mam w czerwcu, juz jestem umowiona, wiec przyjde do szpitala, wezme numerek w recepcji automatycznej i juz.

I jak? Da sie sprawnie? Da! I chyba warto zaplacic troche wiecej za standard niz miec za darmo takie szpitalne bagno jak w Polsce.
16 kwietnia 2012
W Hikone dnia 16 kazdego miesiaca od rana rozgrywa sie walka na pot, krew i lzy o miejsca na parkingu rowerowym. Oczywiscie problemu z iloscia miejsc nie ma, bo pol parkningu stoi puste, chodzi o to, ze kazdy chce miec miejsce jak nablizszej wejscia/wyjscia.
Pierwsi desperaci przychodza juz okolo 5 rano by kupic miejsce w sektorze I-1. Ja bylam dopiero o 7:20, wiec dostalo mi sie miejsce w conajwyzej sektorze I-2. I tak lepiej, niz w zeszlym miesiacu, kiedy to przyszlam niedajboze 19-stego i sie okazalo, ze moja dotychczasowa miejscowka na I-2 zostala juz komus sprzedana i najblizsza mozliwa to Ka-4!

W Nagahamie jest to jakos lepiej zorganizowane. Po pierwsze, jest automat i mozna miejscowke kupic sobie samemu, a nie u dziadkow parkingowych. Po drugie, ma sie stala miejscowke. Po trzecie, miejsca nie sa sprzedawane na 2 tygodnie przed, tylko na tydzien. Po czwarte, wracajac mam wiecej czasu i bimba mi to, gdzie mam miejscowke, byle w budynku i na parterze (parking w Nagahamie jest dwupietrowy i ma takze miejscowki w czyms a la altanki oraz na zewntrz, co wiaze sie z odsniezaniem i wycieraniem roweru z wody w zla pogode.

Koszt takiego parkingu to 2000~2500 jenow miesiecznie (lub 170~200 jenow na dzien). Dostaje sie niebieska naklejke, ktora przykleja sie z tylu na blotnik. Jest na niej napisane, ktory sektor i do kiedy oplacone zostalo miejsce. Moj hikonski rower ma jeszcze jedna nalepke - wyznaczone miejsce na parkingu pod blokiem. Jak na zlosc, ktos na moim miejscu zostawil skuter, wiec ja po zlosci stawiam rower na miejscu obok, ktore jest prawidlowym miejscem dla tego skuterowego zlodzieja miejsc parkingowych. ;)

Na zdjeciu parking rowerowy w Nagahamie. Moja miejscowka jest za schodami po lewej stronie.
12 kwietnia 2012
Chcialam napisac o tej wycieczce do Gifu, ale ostatnio w ogole nie mam nastroju. Same smuty tylko. Smutne swieta, smutny tydzien.

Powyzalalam sie, to moge wrocic do troche radosniejszych tematow. Wisnie wreszcie zakwitly. W tym roku kwitna wyjatkowo pozno, bo bardzo dlugo utrzymywala sie kiepska pogoda - jak nie bylo zimno to lalo i wialo. Ale chyba mozna uznac, ze nadeszla wiosna, ktora mozemy sie cieszyc az do pory deszczowej, czyli do czerwca.

Zbliza sie tez wielkimi krokami Golden Week - czyli tydzien wolnego na przelomie kwietnia i maja. Niestety w tym roku wypada tak, ze tydzien wolnego jest przedzielony 2 dniami roboczymi.
I jak to w GW, wszyscy wyjezdzaja na upragnione wakacje, wiec ceny ida dwukrotnie w gore....
Tak sie zlozylo, ze ja tez wyjezdzam na ten okres i to bardzo daleko, bo az na wyspe Kyushu. Jedziemy wynajetym samochodem na 3 dni aby obejrzec slynne nocne stoiska z jedzeniem, zjesc w polecanym sklepie spaghetti i obejrzec wyspy. Tak, glownym celem tej podrozy jest jedzenie i nie jest to nic niezwyklego w Japonii. Nas to moze bawic, ale Japonczycy nie maja oporu aby przejechac pol kraju tylko po to by zjesc slynny ramen lub gyoze. Kazdy region tutaj slynie z jakiegos specjalu kulinarnego, wiec takie podroze sa jak najbardziej uzasadnione. Tak dla przykladu, jedna ze specjalnosci mojego regionu jest sabazushi, czyli sushi z makreli (osobiscie nie przepadam).

Z pozotalych planow na GW to takze zakup sukienki na wesele. Sprawa jest latwiejsza niz w Polsce, bo sklepow z takimi sukienkami jest od groma. W jednym miejscu mozna sie ubrac od stop do glow - od sukienki przez dodatki, bolerka, buty po torobeki itd. Inna sprawa to oczywiscie pieniadze. Tu juz nie jest tak rozowo, ale nie da sie na to nic poradzic.

Ogolnie ceny w Japonii nie sa az tak tragiczne. Oczywiscie jak przelozymy na polska walute, to bedzie drogo, ale proporcjonalnie do pensji to nie jest tak zle. Ciuchy i ksiazki kosztuja mniej wiecej tyle samo co w Polsce, elektronika jest nawet chyba troche tansza. Drogie bardzo sa owoce (jedno jablko ok 5zl, malutki koszyczek truskawek w sezonie to ok 10 zl! - i tak, to dziwne, ale w Shiga wlasnie teraz jest sezon na truskawki i bedzie trwal do okolo konca maja :O), oplaty za mieszkanie, gaz, prad itd. I oczywiscie pociagi (benzyna chyba wciaz tansza niz w Polsce)  - rzejazd z mojego miasta do Kyoto po zakupie najtanszego biletu w sklepie znizkowym to koszt ok 35 zl w jedna strone.

I tym optymistycznym akcentem - do przeczytania!

PS. Kompletnie nie wiem kto to czyta, ale ostatnio jakos liczba odwiedzajacych sie zwiekszyla. Nawet mam gosci z USA ;)
4 kwietnia 2012
Od wczoraj wieje jak podczas tajfunu (tylko to nie tajfun). Z tego co wyczytalam, to u mnie, czyli na zachodnim wybrzezu, jest jeszcze w miare spokojnie. Ciezko wyobrazic sobie jak to jest nie spokojnie bo wczoraj nie moglam dostac sie do mieszkania. Zabawne uczucie gdy mimo, ze idziesz to stoisz w miejscu. ;)
Pociagi wczoraj wieczorem albo nie kursowaly albo byly gigantyczne opoznienia. Na dworach przez dlugi czas nie bylo zadnej informacji, tylko nagle konduktor rzucil, ze prosze sie przeziasc do pociagu na peronie 1. W nastepnym miescie (wezel przesiadkowy, maja nawet shinaknseny) tlum ludzi, nikt nie wie kiedy pociag przyjedzie ani odjedzie. Masakra normalnie. Na szczescie po 15 minutach puscili zwykly pociag (pociagi dziela sie na zwykle, ekspresowe i nowe ekspresowe) do nastepnego miasta, gdzie mieszkam, wiec koncem koncow bylam w domu pozniej tylko o 15 min, ale znam takich, ktorzy z Osaki wracali 5 godzin (zamiast przsepisowej 1 godziny).

Nie mam czasu teraz by zgrac zdjecia z Gifu, wiec notka z wycieczki musi troche poczekac.
2 kwietnia 2012
Nastal kwiecien a z nim przyszli nowi pracownicy. Pracownikom rano przydzielono uniformy i kazano im czekac az do czasu porannego zebrania o 8:45. Takie zebrania zawsze mamy w kazdy poniedzialek i kazdego pierwszego dnia miesiaca. Na zebraniu oficjalnie przedstawiono pracownikow, a potem odprowadzono ich do pokoju, gdzie osoba odpowiedzialna za rekrutcje wyjasniala im poszczegolne rzeczy. Oczywiscie kazdy z nowych praocownikow juz wielkokrotnie byl w naszej firmie na egzaminie (tak, by dostac prace w firmie trzeba zdac egzamin), na roznych spotkaniach informacyjnyc, aby przymierzyc uniformy. ;)

Krotko o samych pracownikach. Przybylo nam 4 osoby, w tym 3 swiezakow i jeden weteran, ktory przeniosl sie z innej firmy (co jak widac pokazuje ile jest prawdy w pogladzie o japonczykach pracujacych w jednej firmie przez cale zycie). Weteran bedzie pracowal w biurze razem ze mna (gwoli wyjasnienia: pracuje w dziale sprzedazy w firmie zajmujacej sie produkcja czesci na zamowienie z metalu i materialow ceramicznych), a troje swiezakow (dwoch facetow i jedna dziewczyna) bedzie pracowac w fabryce. Ogolnie od rana jestem strasznie podjarana calym tym zamieszaniem i z ciekawoscia sie przygladam jak wyglada taki rytulal przystapienia do firmy.
Z nowymi pracownikami wiaze sie jeszcze jedna przyjemna sprawa - kolacja dla wszystkich pracownikow na koszt firmy. W zeszlym roku odbyla sie ona dwa razy i w jednej mialam mozliwosc uczestniczyc i musze przyznac, ze bylo bardzo smacznie (robilismy sukiyaki - garnek z miesem i warzywami).

W tym tygodniu testujemy takze nowa firme dowozaca nam obento (obiady). Sklep, z ktorego zawsze zamawiamy niedlugo zamykaja (problemy rodzinne), wiec musielismy znalezc cos nowego. Niestety dzisiejsze obento mnie rozczarowalo - zamowilam yakisobe czyli smazone kluchy z kapusta i miesem, a dostalam same kluchy. Zobaczymy jak jutro im pojdzie.

Na koniec zapowiedz nastepnej notki: Wycieczka na zamek w Gifu!